[Przeczytaj notkę pod rozdziałem!]
Angel's PoV
Ja i Justin szliśmy w kierunku
mojego domu trzymając się za ręce. Czułam się jakbym miała w rękach cały świat,
a jedyne czego mi teraz brakowało to nasza córeczka. Gdy szliśmy mieliśmy na
własność cały świat, a na naszych twarzach widniał duży uśmiech. Nie
rozmawialiśmy, nie było to teraz konieczne. Nasz związek był silniejszy niż
jakiekolwiek słowa.
Oczywiście,
oboje w przeszłości popełniliśmy wiele błędów, ale to miłość wygrała. Nasza
miłość była silniejsza od jakichkolwiek kłopotów.
Gdy
weszliśmy do ogrodu oboje uklękliśmy, kiedy zobaczyliśmy naszą małą dziewczynkę
biegnącą w naszym kierunku. Dalia wpadła w moje ramiona, krzycząc
"Mamo!", podczas gdy mocno przytulała się do mojej szyi. Justin
klęczał obok nas, a ja czułam jego wzrok na nas. Usiadłam na trawie z Dalią na
kolanach i zaczęłam mówić.
- Kochanie,
chciałabyś poznać tatusia?- Justina ramię owinęło się wokół mojej talii, gdy
pytałam jej.
- Tak
Mamusiu, ale gdzie on jest?- Dalia pochyliła główkę w inteligentny sposób.
- Tata jest
bardzo blisko. Nawet bliżej niż sobie to wyobrażasz. Chcesz go zobaczyć?-
uśmiechnęłam się patrząc na Justina.
- Tak
Mamusiu, proszę.- na twarzy Dali pojawił się wielki uśmiech.
- To jest
Justin. On jest twoim tatą.- zwróciłam się do Justina, który teraz tak samo jak
Dalia miał uśmiech na twarzy.
W tym
momencie ogromne światło oświetliło nas. Wszyscy czuliśmy to. Słońce świeciło i
oświetlało tylko naszą trójkę. Wiedziałam, że to Drew, moja mała dziewczynka,
która wreszcie znalazła spokój i wypełniła swoją misję anioła. Z Dalią w
naszych ramionach Justin spojrzał w niebo i uśmiechnął się. Nasz mały aniołek
otrzymał swoje skrzydła.
Justin i
Dalia od razu złapali kontakt jak ojciec z córką. On był wszystkim do tego, aby
ona była kompletnie szczęśliwa. I do tego, abym ja była szczęśliwa. W końcu
miałam przy sobie moje dwie miłości.
*
Justin
nigdy nas już nie zostawił. Oczywiście, kontynuował swoją karierę, ale my
byłyśmy oficjalnie częścią jego życia. Po tym dniu wszystko zmieniło się na
lepsze. Mimo, że Justin dostał dużo negatywnych opinii na ten temat, po tym
dniu był wdzięczny wszystkim za to, że miał nas. Wszystko zaczęło być idealne.
On z każdym dniem dostawał coraz mniej hejtów. Reporterzy widzieli w nim tylko
pozytywne strony, a na każdej gazecie znajdowały się zdjęcia naszej rodziny.
Po roku
Justin wreszcie zebrał się na odwagę i mi się oświadczył. Mimo, że on nie
chciał się do tego przyznać Justin był prawdziwym romantykiem i właśnie takie
były oświadczyny. Płynęliśmy w małej łodzi, kiedy ukląkł przede mną i wyjął
najpiękniejszy pierścionek na świecie. Oczywiście moja odpowiedź brzmiała
"Tak". Był miłością mojego życia i wiedziałam o tym. Jednak, nie
chcieliśmy się spieszyć z małżeństwem. Nasza rodzina i tak była cudowna bez
tego i nie potrzebowaliśmy niczego, aby tego potwierdzać.
Przyszedł
kolejny rok. Dalia miała wtedy trzy lata, kiedy dowiedziałam się, że jestem
ponownie w ciąży. Moja druga ciąża była idealna, tak samo jak ta, kiedy nosiłam
w sobie Drew i Dalie. Tym razem urodziłam dwie zdrowe dziewczynki. Bliźniaczki,
jak moje pierwsze dziewczynki.
Drew nigdy
nie została zapomniana, jej siostry wiedziały, że mają nad sobą pięknego anioła
stróża. Często odwiedzaliśmy jej grób, na znak wdzięczności. Drew czasami
przybywała do moich snów. Nigdy ze sobą nie rozmawiałyśmy, rozumiałyśmy się bez
słów, ale dawała to czego potrzebowałam- uściski. A nawet masę uścisków.
Kiedy
Hannah i Livia skończyły pięć lat, razem z Justinem zdecydowaliśmy się pobrać.
Tak, on był tym, który tego chciał. Oczywiście, ja także tego chciałam, ale
nigdy nie chciałam go naciskać. Kiedy wreszcie byliśmy gotowi stanęliśmy przed
Bogiem i powiedzieliśmy "Tak". To był mały prosty ślub tylko dla
najbliższych, ale dla nas był on idealny.
Ryan również
ożenił się kilka miesięcy później za dziewczynę, którą poznał po naszym
zerwaniu. Był naszym najlepszym przyjacielem i największym wsparciem. Niestety
jego żona zmarła, podczas porodu, ale ich syn urodził się piękny i zdrowy. Ryan
został samotnym ojcem na jakiś czas, aż znalazł sobie piękną dziewczynę, która
zaakceptowała jego i dziecko. Megan kochała bezwarunkowo Ryana i Zacha, a Ryan
wreszcie znalazł szczęście.
Selena
Gomez przez jakiś czas była w telewizji i w mediach. Ale w końcu ze świrowała i
skończyła w szpitalu psychiatrycznym. Nigdy nie mogła sobie wybaczyć tego, że
zabiła moje dziecko. Ja jej wybaczyłam, bo wiedziałam, że tylko Bóg może ją
sądzić. Wciąż nie mogła poradzić sobie z presją i kilka lat później odebrała
sobie życie. Ja przez dłuższy czas próbowałam ją rozumieć, ale w końcu
zrozumiałam, że jej egoizm nie miał ceny, a sumienie nie zaczęło się w niej
przejawiać. Selena nigdy nie odnalazła szczęścia. Karma jest suką...
Dziś, po
latach Justin i ja siedzimy w naszym domku i piszemy dla Was naszą historię.
Mimo iż mamy już swoje lata, nasze wspomnienia są nadal trwałe, tak jak
pierwszego dnia. Nasza miłość było silna od pierwszego momentu. Nasze córki
także znalazły swoje szczęście. Bóg obdarzył wszystkie trzy pięknym głosem i
poszły w ślady ojca. Osiągnęły taki sam sukces jak Justin.
Justin
wciąż miał swoje Beliebers. Oczywiście, nie mógł już koncertować w taki sposób
jak robił to wcześniej, ale starał spotykać się z fanami tak często jak tylko
mógł i próbował pomagać każdemu. Justin jest cudownym człowiekiem. A jego
Beliebers dobrze o tym wiedziały.
Nasza
historia nie zaczęła się jak inne. Na początku on był facetem, którego
nienawidziłam najbardziej na świecie, ale wszystko się odwróciło. Nikt się nie
spodziewał, że nasza miłość stanie się realna. Na początku byłam na niego wściekła,
kiedy siłą zabrał moje dziewictwo, ale teraz zdaję sobie sprawę, że gdyby to
się nie stało, nigdy nie znaleźlibyśmy naszego szczęścia. Przeznaczenie jest
bardzo dziwne, bo my nie wiedzieliśmy co wydarzy się w naszym życiu i
powinniśmy żyć bez żalu i wybaczać wszystkim wokół nas. Powinniśmy otworzyć
nasze oczy i uszy, bo kto wie, może nasze szczęście czeka tuż za rogiem, a my
nie zauważyliśmy go jeszcze. Może facet, który uśmiechnął się do Was dziś w
szkole, może być miłością Waszego życia. Daj mu szansę. Myśl pozytywnie i tak
jak wcześniej powiedziałam, przebaczaj. I pamiętaj, że bez względu, jak trudno
jest tam na górze masz swojego anioła stróża, który czuwa nad tobą, tak jak
nade mną i Justinem. I na pewno masz też takiego Justina, który Kocha Cię
bezwarunkowo, bez względu jak daleko jest.
Tymi słowami ja i Justin kończymy naszą historię. Bądźcie silni,
ponieważ my
Was Kochamy.
Z miłością Angel i
Justin
--------------------------------------------------------------------------------------
Ostatni rozdział. Płakać mi się chcę jak pomyśle, że już nie będę miała co tłumaczyć.
To opowiadanie było cudowne od samego początku i jestem bardzo szczęśliwa, że zebrała tak dużo odbiorców. Może zacznę od tego, że dziś to tłumaczenie przekroczyło 100tys. wyświetleń. Dziękuję także, że było aż 80 informowanych, ponad 320 osób które czytało oraz 44 obserwujących moje tłumaczenia.
To były wspaniałe 4 miesiące i jestem megaaaa smutna, że to się już skończyło.
Chciałam podziękować @brokenteen97, @kat_ie007 oraz @biebyrs, które pomagały mi przy niektórych rozdziałach.
Czasem na prawdę nie miałam ochoty na tłumaczenie, ale Wasze komentarze, których przy niektórych rozdziałach było dosyć dużo uszczęśliwiały mnie, dlatego tłumaczyłam dalej, aż przyszedł koniec. Nie wiem co mogę jeszcze napisać, więc mogę podziękować Ines- autorce, która niezmiernie cieszy się, że to opowiadanie w Polsce zdobyło tak duże zainteresowanie
Na koniec jeszcze poproszę Was o to, aby każdy kto czyta to opowiadanie skomentował ten rozdział !
Dziękuję Wszystkim czytelnikom.
Kocham Was, @justadream97 <3